Szczenie za 500 zł czyli ...
Dlaczego szczeniaki z hodowli FCI, od pasjonatów kosztują dużo?
Co wyróżnia hodowle pasjonatów z FCI/ZKwP spośród innych ?
Stres, strach, godzina zero i bach po 7 godzinach porodu są na świecie maluchy! Wyczekane, są! Nerwowo oglądane, osuszane, macanie uffff wszystko jest na swoim miejscu.
Pierwsza doba, każde westchnienie, kwilenie i hodowca staje na baczność, leci z kanapy na podłogę z podłogi w porodówkę przeklinając w myślach czemu był tak głupi, ze śpi na kanapie a nie na dmuchanym materacu przy porodówce - wszak by chociaż nie bolało. Przypomina sobie jednak, ze ostatni dmuchany materac zeżarły mu ostatnie szczeniaki i nie zakupił nowego jeszcze... za to zakupił 60-tą obroże do wyprawki.
Otrzepuje sie hodowca zatem ( uradowany ze to jeszcze nie etap powodzi i wyrastających gór na podłodze ) i sprawdza "co sie stało?!?!?" A No nic... to tylko zły sen, szczenie przytulone, osłuchane, badawczo obserwowane... dobra mozna wracać na kanapę te pół metra dalej... wraca hodowca, kładzie sie, kocyk opada i ... bum szakalaka pisnęło któreś ... napewno cos mu jest! Akcja ratunkowa rozpoczęta ! Ryp- podłoga, materac dmuchany- a tak zeżarły, pompka tez - dopisać do listy zakupów... jest ryksa odnaleziona, głodna ! Ludzie kochani ona jest GŁODNA , szczenie pod pachę i do kuchni, butelka, mleczko, podgrzewasz, matka szczenięcia patrzy lekko nerwowa, co sie dziwić czubek tfu hodowca biega po kuchni z maluchem ( po co go brał ze sobą?) i szykuje butle, sprawdza temperaturkę, za gorące, za zimne, ale nigdy w sam raz. Wraca ze szczeniakiem, butla mleka do porodówki ze zwycięstwem wypisanym na twarzy - nie ma jeszcze nic,co wyszłoby tyłem ze szczeniaka i mógłby w to wpaść stopa... gołą... Matka szczeniąt przybija klasycznego "gwoździa" bo mleko i instynkt ma, wszystko ma... łącznie z czubkiem za opiekuna...
Mija kilka dni, jota w jote takie same czyli kanapa-podłoga-porodowka ( ktora zmieniła miejsce 6 x bo "tam bedzie lepiej" ) mleko-szczenie- brzuszek masowany-buzi w czółko,kanapa ( za dnia wymieniamy "kanapa" na normalne życie czyli gotowanie obiadu, pranie, sprzątanie, i jak u nas teraz córka 4-miesięczna ) kilka dni nerwówki czy dobrze przybiera kazdy maluch na wadze, czy kupka ok, czy rozwija sie tak dobrze jak ten drugi ( i tu cały potok myśli "cholera ten chudziutki taki, w tydzień tylko podwoił wagę", "ten to koślawy jakis" "o tego sie biją domy a co jak zle wybiorę " i te pe i te de...
matka-suka zaczyna z coraz większa wdzięcznością patrzeć jak piranie dokarmiasz butelka, bo one każdorazowo jedzą "pierwszy raz" i wlasnie "walczą o życie".
Do domu zamawiasz kolejne hektolitry mleka, kolejne gigapaczki podkładów, zastanawiasz sie nad trzecia pralka bo dwie juz nie wyrabiają ...
Do odważnych świat należy ... i do głodnych czyli po tygodniu od porodu jedziesz do sklepu na zakupy czyli gnasz jak wariat na koniec wsi ( bo dla dobra piesków przeniosłeś sie na zadupie totalne, jak to przyjaciel stwierdzil "środek absolutnie niczego" zatem jak łatwo sie domyślić sklepów też nie ma w tym "środku niczego" a na obwoźne ( tak, mieszkasz na takim wygnajewie, ze co dwa dni dociera sklep do Ciebie a nie ty do sklepu) nigdy sie nie załapiesz, bo jak nie karmisz/przewijasz/usypiasz córkę to robisz to ze szczeniakami a jak nie to i to, to zapewne masz te fantastyczne 4,5 sekundy na siku, kiedy nagle cały dom woła cię wrzaskiem mordowanych istot, bo wlasnie tu i teraz jesteś potrzebna... No ni cholery przez 2 lata jeszcze nie zdążyłam ani razu, podejrzewam o prędkość kosmiczna przelotu przez wies tego sklepu obwoźnego...
wracamy do zakupów... jedziesz, pędzisz, lecisz - najpierw psie,bo widać dno w zamrażalniku, 40 kg wołowiny, z 30 indyka, 10 podrobów, ok na jakis czas styknie... orientujesz sie, ze kilkusekundowa rozmowa z psiarzem trwała godzinę (jakieś zagięcie czasoprzestrzeni wystąpiło napewno ! ) wiec wsiadasz do psiowozu i odpalasz silnik turbolota.... i ... cholera ludzkie zakupy... biegnie mysl "rodzina sie zorientuje, ze cos jest nie tak jak dostaną wołowinę IV klasy z kawałkami warg, ścięgien,krwi ... " w tym momencie myśl ginie śmiercią tragiczna ... wpadasz do "żabki" i bierzesz krupnik profitu - jasne, ze stałaś cały dzien przy garach i gotowałaś !
Wpadasz do domu, do porodówki i liczysz, sprawdzasz, dopiero po chwili do Ciebie dociera, ze one spały a nie poumierały... kilka siwych włosów w gratisie do głupoty i panikarstwa. One tylko smacznie spały, ale juz nie śpią wiec butelka, mleko, za gorące, za zimne... IDEALNE... nakarmione, siusiu było, śpią! Po trzech godzinach wyciągasz zakupy z auta niesiesz do domu dwukrotność swojej wagi i juz wiesz ze nie kupiłaś herbaty...woda tez jest ok...
Krupnik do garnka, mięso poporcjowane, zamrożone, psy nakarmione, szczeniaki zjadły kolejna porcje mleka, nie-mąż najedzony, córka najedzona, na mopie przeleciałas sie, siadasz na kanapie i zasypiasz ... po 10 min snu kamiennego akcja trwa dalej butelka-mleko-poparzony/odmrożony palec-idealne-karmisz i "o matulu!!!! Oczko!!!!! Otwiera oczko i "pacy na mnie"robi ci sie miękko na serduchu... robisz z siebie idiotę "gugajac" do szczeniaczka... i martwisz sie gdzieś tam z tylu głowy, czy nowy dom będzie całe życie tego małego cuda czuł te same motyle w brzuchu co ty teraz, delektujemy sie ilością czasu wolnego, bo juz niedługo, juz za momencik bedą biegać, skakać, bawić sie i poznawać świat, który im pokażesz jako hodowca, ale tym razem nie zjedzą Ci materaca dmuchanego, co to to nie! Kupisz go jak wyjada do nowych domów ...
Ale drodzy Państwo można tez inaczej- w promocji za 1500 zł niestety nie ma pasji i miłości, nie ma mleczka, spadania na podłogę i pokazywania życia w rodzinie i świata zewnetrznego ... nie ma nic, poza szczeniaczkiem - pustym w środku, bo ten, co powołał je do zycia, by móc dać Wam cenę "promocyjna" nie napełniał malucha niczym. Czas to pieniądz, im większa promocja, tym mniej czasu i energii poświęconych na wychowanie malucha...
O zwykłych kosztach odchowu było już tyle razy że nie wspomnę o tym, o tych mleczkach, mięskach, karmach, witaminach, szczepieniach, i te pe i te de...
Co wyróżnia hodowle pasjonatów z FCI/ZKwP spośród innych ?
Stres, strach, godzina zero i bach po 7 godzinach porodu są na świecie maluchy! Wyczekane, są! Nerwowo oglądane, osuszane, macanie uffff wszystko jest na swoim miejscu.
Pierwsza doba, każde westchnienie, kwilenie i hodowca staje na baczność, leci z kanapy na podłogę z podłogi w porodówkę przeklinając w myślach czemu był tak głupi, ze śpi na kanapie a nie na dmuchanym materacu przy porodówce - wszak by chociaż nie bolało. Przypomina sobie jednak, ze ostatni dmuchany materac zeżarły mu ostatnie szczeniaki i nie zakupił nowego jeszcze... za to zakupił 60-tą obroże do wyprawki.
Otrzepuje sie hodowca zatem ( uradowany ze to jeszcze nie etap powodzi i wyrastających gór na podłodze ) i sprawdza "co sie stało?!?!?" A No nic... to tylko zły sen, szczenie przytulone, osłuchane, badawczo obserwowane... dobra mozna wracać na kanapę te pół metra dalej... wraca hodowca, kładzie sie, kocyk opada i ... bum szakalaka pisnęło któreś ... napewno cos mu jest! Akcja ratunkowa rozpoczęta ! Ryp- podłoga, materac dmuchany- a tak zeżarły, pompka tez - dopisać do listy zakupów... jest ryksa odnaleziona, głodna ! Ludzie kochani ona jest GŁODNA , szczenie pod pachę i do kuchni, butelka, mleczko, podgrzewasz, matka szczenięcia patrzy lekko nerwowa, co sie dziwić czubek tfu hodowca biega po kuchni z maluchem ( po co go brał ze sobą?) i szykuje butle, sprawdza temperaturkę, za gorące, za zimne, ale nigdy w sam raz. Wraca ze szczeniakiem, butla mleka do porodówki ze zwycięstwem wypisanym na twarzy - nie ma jeszcze nic,co wyszłoby tyłem ze szczeniaka i mógłby w to wpaść stopa... gołą... Matka szczeniąt przybija klasycznego "gwoździa" bo mleko i instynkt ma, wszystko ma... łącznie z czubkiem za opiekuna...
Mija kilka dni, jota w jote takie same czyli kanapa-podłoga-porodowka ( ktora zmieniła miejsce 6 x bo "tam bedzie lepiej" ) mleko-szczenie- brzuszek masowany-buzi w czółko,kanapa ( za dnia wymieniamy "kanapa" na normalne życie czyli gotowanie obiadu, pranie, sprzątanie, i jak u nas teraz córka 4-miesięczna ) kilka dni nerwówki czy dobrze przybiera kazdy maluch na wadze, czy kupka ok, czy rozwija sie tak dobrze jak ten drugi ( i tu cały potok myśli "cholera ten chudziutki taki, w tydzień tylko podwoił wagę", "ten to koślawy jakis" "o tego sie biją domy a co jak zle wybiorę " i te pe i te de...
matka-suka zaczyna z coraz większa wdzięcznością patrzeć jak piranie dokarmiasz butelka, bo one każdorazowo jedzą "pierwszy raz" i wlasnie "walczą o życie".
Do domu zamawiasz kolejne hektolitry mleka, kolejne gigapaczki podkładów, zastanawiasz sie nad trzecia pralka bo dwie juz nie wyrabiają ...
Do odważnych świat należy ... i do głodnych czyli po tygodniu od porodu jedziesz do sklepu na zakupy czyli gnasz jak wariat na koniec wsi ( bo dla dobra piesków przeniosłeś sie na zadupie totalne, jak to przyjaciel stwierdzil "środek absolutnie niczego" zatem jak łatwo sie domyślić sklepów też nie ma w tym "środku niczego" a na obwoźne ( tak, mieszkasz na takim wygnajewie, ze co dwa dni dociera sklep do Ciebie a nie ty do sklepu) nigdy sie nie załapiesz, bo jak nie karmisz/przewijasz/usypiasz córkę to robisz to ze szczeniakami a jak nie to i to, to zapewne masz te fantastyczne 4,5 sekundy na siku, kiedy nagle cały dom woła cię wrzaskiem mordowanych istot, bo wlasnie tu i teraz jesteś potrzebna... No ni cholery przez 2 lata jeszcze nie zdążyłam ani razu, podejrzewam o prędkość kosmiczna przelotu przez wies tego sklepu obwoźnego...
wracamy do zakupów... jedziesz, pędzisz, lecisz - najpierw psie,bo widać dno w zamrażalniku, 40 kg wołowiny, z 30 indyka, 10 podrobów, ok na jakis czas styknie... orientujesz sie, ze kilkusekundowa rozmowa z psiarzem trwała godzinę (jakieś zagięcie czasoprzestrzeni wystąpiło napewno ! ) wiec wsiadasz do psiowozu i odpalasz silnik turbolota.... i ... cholera ludzkie zakupy... biegnie mysl "rodzina sie zorientuje, ze cos jest nie tak jak dostaną wołowinę IV klasy z kawałkami warg, ścięgien,krwi ... " w tym momencie myśl ginie śmiercią tragiczna ... wpadasz do "żabki" i bierzesz krupnik profitu - jasne, ze stałaś cały dzien przy garach i gotowałaś !
Wpadasz do domu, do porodówki i liczysz, sprawdzasz, dopiero po chwili do Ciebie dociera, ze one spały a nie poumierały... kilka siwych włosów w gratisie do głupoty i panikarstwa. One tylko smacznie spały, ale juz nie śpią wiec butelka, mleko, za gorące, za zimne... IDEALNE... nakarmione, siusiu było, śpią! Po trzech godzinach wyciągasz zakupy z auta niesiesz do domu dwukrotność swojej wagi i juz wiesz ze nie kupiłaś herbaty...woda tez jest ok...
Krupnik do garnka, mięso poporcjowane, zamrożone, psy nakarmione, szczeniaki zjadły kolejna porcje mleka, nie-mąż najedzony, córka najedzona, na mopie przeleciałas sie, siadasz na kanapie i zasypiasz ... po 10 min snu kamiennego akcja trwa dalej butelka-mleko-poparzony/odmrożony palec-idealne-karmisz i "o matulu!!!! Oczko!!!!! Otwiera oczko i "pacy na mnie"robi ci sie miękko na serduchu... robisz z siebie idiotę "gugajac" do szczeniaczka... i martwisz sie gdzieś tam z tylu głowy, czy nowy dom będzie całe życie tego małego cuda czuł te same motyle w brzuchu co ty teraz, delektujemy sie ilością czasu wolnego, bo juz niedługo, juz za momencik bedą biegać, skakać, bawić sie i poznawać świat, który im pokażesz jako hodowca, ale tym razem nie zjedzą Ci materaca dmuchanego, co to to nie! Kupisz go jak wyjada do nowych domów ...
Ale drodzy Państwo można tez inaczej- w promocji za 1500 zł niestety nie ma pasji i miłości, nie ma mleczka, spadania na podłogę i pokazywania życia w rodzinie i świata zewnetrznego ... nie ma nic, poza szczeniaczkiem - pustym w środku, bo ten, co powołał je do zycia, by móc dać Wam cenę "promocyjna" nie napełniał malucha niczym. Czas to pieniądz, im większa promocja, tym mniej czasu i energii poświęconych na wychowanie malucha...
O zwykłych kosztach odchowu było już tyle razy że nie wspomnę o tym, o tych mleczkach, mięskach, karmach, witaminach, szczepieniach, i te pe i te de...